Rybka i rekin
„Rybka i rekin”
W Oceanie Atlantyckim mała rybka mieszkała,
Która wciąż, bez ustanku przyjaciela szukała,
Bo nie chciała być samotna w tej wielkiej sadzawce,
Żeby nie poddać się tępawej głupawe.
Popłynęła w nieznane, gdzie ją fale porwały,
Chociaż inne ryby na przekór gadały.
Mówiły, że to bardzo nieroztropne z jej strony,
Ale ona już miała swój cel wyznaczony.
Płynęła, płynęła aż ją płetwa rozbolała,
Przycupnęła na kamieniu i się rozpłakała.
Pogrążyła się w lamencie
I westchnęła: „Co to będzie?”.
Rekin to wyłowił uchem
I podpłynął lekkim ruchem.
Rybka mała oniemiała,
Gdyż rekina nigdy na oczy nie widziała.
Z początku była struchlała,
Lecz potem z rekinem w rozmowę się wdała.
Gawędzili o piratach
I o różnych, morskich strachach,
O przygodach swych wspaniałych
I wybrykach niedojrzałych.
Wnet księżyc prze wodę zaświtał,
I gwiazdy serdecznie powitał.
Rybka i rekin w przeciwne strony popłynęli,
Lecz nazajutrz znów spotkać się mieli.
Kiedy rybka do domu wracała,
Starego wieloryba napotkała,
Który ujrzał jak z rekinem rozmawiała
I ostrzegł ją, aby się z nim więcej nie spotykała.
Powiedział: „Rekin jest rybą fałszywą
I na pewno nie zostawi cię żywą”.
Ona zaś płetwą machnęła
I bez słowa odpłynęła.
Wieloryb prubował ją raz jeszcze przekonać,
Lecz jej uporu nie zdołał pokonać.
Nazajutrz, ino słonko zaświtało,
Rybkę do rekina porwało.
Płynęła, płynęła aż wkońcu go ujrzała,
A na jego widok od razu się uradowała.
On jej nie dostrzegł i dalej popłynął
I rybce z oczu zginął.
Wkrótce go znalazła w starym, opuszczonym wraku,
A on wyjawił się z ciemności i przystąpił do ataku.
Rekin zły
Wystawił kły
Pożarł rybkę w całości,
A po niej zostały same ości.
Z bajki taki oto morał wynika:
Że miłe złego początki, lecz koniec żałosny,
Trzymaj się tego, a będziesz w życiu radosny.